Siedziałam okryta kocem, na huśtawce w domu moich teściów. Zawsze lubiłam tu usiąść wieczorem z kubkiem kakao i powspominać. A teraz miałam coś wspominać. Od
wypadku minęło ponad sześć miesięcy i wiele się wydarzyło od tego momentu. Walczyłam o moje małżeństwo, które rozpadało się z dnia na dzień, wyprowadziłam się z mieszkania poddając się tak naprawdę,
wniosłam pozew o rozwód by na koniec wrócić do Harry’ego i wycować pozew. To tak w skrócie. Teraz jestem w Holmes Chapel, siedzę na huśtawce i patrze jak mój mąż wydurnia się ze swoją
siostrą, która miała tak naprawdę swój wkład w nasz powrót do siebie.
-Przysięgam, że kiedyś zapomne o tym, że jesteś moją siostrą i zrobię Ci krzywdę! - pokręciłam głową i upiłam łyk swojego kakao.
-Tęskniłam za tymi ich wygłupami - obok mnie usiadła Anne i z uśmiechem wpatrywała się w swoją dwójkę dorosłych już dzieci, które dorosłe
są tylko z nazwy bo z charakteru nie koniecznie. Musiałam powiedzieć, że ja też za tym tęskniłam i to bardzo. Za tym bestroskim i ciągle uśmiechniętym Harry’m. Po prostu tęskniłam za swoim mężem - Na jak długo
zostajecie?
-Wydaje mi się, że na kilka dni na pewno - uśmiechnęłam się w stronę kobiety - Ale może i uda mi się namówić Harry’ego na dłuższy pobyt tu
- znów upiłam łyka napoju - Zasłużył sobie na pobyt tutaj.
-To prawda - odpowiedziała - I Ty również - bawiłam się uchwytem od kubka. Nie wiem czy zasłużyłam sobie na to aby tu być. W końcu, w którymś
momencie zwątpiłam i chciała odejśc od Harry’ego. Więc czy zasłużyłam sobie na to aby tu być?
-Zasłużyłaś - spojrzałam na swoją teściową i przerażeniem. Czy ja powiedziałam to na głos? - Widać, że obwiniasz się o wszystko.
-Ja nie... Ehhh tylko za to, że zwątpiłam i chciałam odejść - wiedziałam, że przed tą kobietą niczego się nie ukryje - Nie wiem czy mam prawo tu być.
-Masz - powiedziała z mocą w głosie - Noel, spójrz na mnie - zrobiłam to o co prosiła - Inna poddałaby się już na starcie, zostawiłaby go gdyby
tylko dowiedziała się o jego amnezji i zwiała z niezłą sumą na koncie, którą dostałaby zaraz po rozwodzie, ale Ty się nie poddałaś. Walczyłaś za waszą dwójkę, wierzyłaś i starałaś się, a to,
że w któymś momencie brakło Ci sił nie jest niczym złym. Po prostu zagubiłaś się po drodze tak samo jak i Harry. Może i jego mózg nie pamięta Ciebie, ale jego serce rwie się do Ciebie - uśmiechnęłam
się bo na naszym spotkaniu, a raczej po spotkaniu Harry powiedział podobne słowa - On Cię Kocha Noel - odebrała ode mnie pusty już kubek - I daj mu czas aby odzyskał to co stracił w tamtym wypadku. A teraz chodź bo
już chłodno się zrobiło.
-Gdzie idziecie? - zatrzymałyśmy się przy wejściu do domu, gdy Harry dobiegł do nas.
-Zabieram Twoją żonę do domu - uśmiechnęła się - Siedziała na tej huśtawce od dobrych dwóch godzin, a na dworze jeszcze jest chłodno - Harry pokiwał
głową na znak zrozumienia i pocałował mój policzek.
-Weź gorącą kąpiel. Tylko naprawdę gorącą Noel bo inaczej powiem Lou...
-Dobra, dobra. Okej, rozumiem. Gorąca kąpiel, teraz, natychmiast - przytulił mnie i pocałował, trochę dłużej niż zamierzał zapewne.
-Wrócę za godzinkę - powiedział - Chcemy z Gemmą pospacerować jak za dawnych czasów.
-Nie śpiesz się się - powiedziałam i wyswobodziłam się z jego ramion - Poczekam na Ciebie.
-Okej - pocałował jeszcze Anne i pobiegłe z powrotem do Gemmy, z którą po chwili wychodzili z posesji domu by móc powspominać dawne dobre czasy.
Ja znów zrobiłam tak jak kazał Harry. Wzięłam gorącą może nie aż tak gorącą, ale bardzo ciepłą kapiel i tak jak obiecałam czekałam na niego, ale niestety nie doczekałam się go ponieważ zasnęłam niewiedząc
nawet kiedy.
-Obiecjacie, że odwiedzicie nas gdy tylko Harry będzie miał wolne - Anne mocno objęła mnie ramionami nie chca wypuścić. Spędziliśmy w Holmes Chapel grubo
ponad miesiąc i pewnie zostalibyśmy jeszcze, gdyby Harry nie musiał wracać i dalej nagrywać - I dzwońcie chociaż raz w tygodniu. Słyszysz Harry!
-Tak, tak - machnął ręką i dalej pakował nasze walizki do bagażnika. Gemma stała obok niego i instruowała go co jak i gdzie, na co Harry dostawał furii
jakieś i gdyby nie wychodzący z domu Robin Gemma oberwałaby chyba za wszystkie czasy i za cały ten czas, który tu byliśmy. Dawała mu nieźle popalić. A to ponoć młodsze rodzeństwo zawsze jest gorsze. No cóż
Harry twierdzi inaczej - Gotowe - Harry odwrócił się w naszą stronę - Mamo dusisz mi żonę! - krzyknął i odszedł do nas szybkim krokiem odbierając mnie z jej ramion - Jak tak bedziesz robić to nie doczekasz
się wnuków - wystawił jej język na co kobieta przewróciła oczami.
-I tak się na nie doczekam - spojrzała sugestywnie na Harry’ego - O ile już czegoś nie zasiałeś synku - poczułam jak na moje poliki wpływa rumieniec.
-Harry przestań - powiedziałam do niego gdy zaczął schodzić z pocałunkami niżej - Nie wiem czy wiesz, ale za ścianą
są Twoi rodzice i wścibska siostra.
-Mam to gdzieś - spanął - Mam na Ciebie ogromną ochotę i nawet stado paparazzich by mi teraz nie przeszkodziło - zaśmiałam się na jego porównanie.
-Zamknąłeś chociaż drzwi?
-Zamknąłem - pocałował mnie mocno i namiętnie - I mam zamiar to teraz wykorzystać. Sprawię, że ta trójka za ścianą będzie miała co wspominac
na najbliższe lata.
-Harry! - zaśmiał się, ale nie zaprzestał swoich czynności. Ta noc była długa i z pewnością nie byliśmy jedynymi, którzy tej nocy nie zmrużyli
oka.
-Wiem o czym myślisz - wyszeptał mi do ucha tak cicho, że tylko ja mogłam go usłyszeć - I szkoda, że nie będziemy mogli tego powtórzyć. Tutaj -
odwróciłam się przodem do niego i schowałam twarz w jego klatce piersiowej. Pamiętam te sugestywne spojrzenia całej trójki gdy tylko zeszliśmy na dół i te wredne komentarze Gemmy, którymi
raczyła nas przez kolejne dwa tygodnie. Ale czy to zatrzymało Harry’ego? Oczywiście, że nie - Ale gdy tylko wrócimy do domu.
-Przestań.
-Jakoś w łóżku nie używasz tego zwrotu.
-Idę to auta - odepchnęłam się od niego i wcześniej żegnając sie jeszcze raz z każdym wsiadłam do auta czekając na swojego męża, który dołączył
do mnie po kilku minutach. Zapięłam pas gdy tylko Harry zajął swoje miejsce i po chwili ruszyliśmy w stronę Londynu. Mam nadzieję, że teraz wszystko będzie dobrze i byłam pewna, że już nic nie stanie na naszej
drodze do szczęścia.
Oh jaka naiwna byłam.
~*~
I tak o to dobrnęliśmy do końca Części I. Na dniach powinien pojawić się Prolog Cześci II. Mam nadzieję, że i II Część przypadnie
wam do gustu :)
Pozdrawiam Noel Styles ;*
Ta końcówka mnie zabiła...
OdpowiedzUsuńByło tak dobrze, a nagle to stwierdzenie o naiwności Noel...
Zaczynam się poważnie martwić II częścią *_*
Nie wiem, co o tym myśleć...
Pozdrawiam :*
xoxo