Prolog


No to zaczynamy Część II Don’t Forget. Mam nadzieję, że ta część przypadnie wam do gustu tak samo jak i Część I :) I powiem wam w sekrecie, że cały czas po głowie chodzi mi Część III, ale to takie nieoficjalne jest. Pierwotna wersja miała mieć tylko 2 części, więc ta 3 jest taka tylko w mojej głowie. Zobaczę jak rozstrzygnę Część II bo mam na nie dwie koncepcje, ale nie powiem jakie ;p Poczytacie zobaczycie :)
Pozdrawiam Noel Styles ;*

~*~

           Zastanawialiście się kiedyś nad tym co by było, gdybyście zapomnieli o najlepszych chwilach swojego życia? Gdybyście w jednej sekundzie zapomnieli kogoś, kto był dla was najważniejszy o kogoś kogo Kochaliście bezwarunkowo i szczerze? Ja to przeżyłem i muszę powiedzieć, że jest to uczucie do bani. Wiesz, że dana osoba jest kimś istotnym w Twoim życiu, ma na to dowody a i tak jesteś do tego sceptycznie nastawiony. Tak było ze mną i Noel. Każdy naokoło mówił mi, że to moja żona, że kochałem ją a ja? A ja za nic w świecie tego nie pamiętałem. Olewałem to, odgradzałem się od niej mimo, że widziałem jak zawzięcie walczyła o nasze małżeństwo. Ja znów nie walczyłem w ogóle. No do pewnego czasu. Co prawda spotykałem się z Violet i naprawdę było to po to by cokolwiek sobie przypomnieć, ale to nic nie dawało. Wciąż nie obchodziło mnie moje małżeństwo jak i moja własna żona. Zaczęło mnie obchodzić dopiero wtedy gdy odeszła i chciała się rozwieść. Dopiero wtedy dotarła do mnie powaga sytuacji. Dopiero wtedy doszło do mnie, że moja żona chce mnie zostawić. I właśnie wtedy poprosiłem o pomoc Gemmę. Z tego co mówiła mi Violet, Gemma była naprawdę blisko z moją żoną i ona mogła tylko przemówić jej do rozumu. I przemówiła. Noel została. Fakt faktem, miałem też w tym swój wkład, ale w większości miała go Gemma. To ona zasiała w niej wątpliwości, ja tylko pociągnąłem to dalej. Dziś jesteśmy razem naprawdę szczęśliwi i w tej chwili jedyne czego żałuję to tego, że nie walczyłem od początku i w pewien sposób krzywdziłem Noel. Teraz wiem, że już nigdy więcej tego nie chcę. Od trzech miesięcy znów oficjalnie jesteśmy razem i mieszkamy w swoim niedużym mieszkaniu.
           -Harry! - usłyszałem krzyk Noel z przedpokoju i wstałem by do niej pójść, ale nie zdążyłem nawet wyjść z salonu gdy ona pojawiła się w nim. Patrzyła na mnie dziwnym wzrokiem.
           -Coś się stało? - nie odpowiedziała tylko pisnęła i rzuciła się na mnie. W ostatnim momencie złapałem ją jak i równowagę abyśmy się nie przewrócili.
           -Stało się! - krzyknęła i pocałowała mnie - Jestem w ciąży Harry. Dziewiąty tydzień - no i mama miała rację, że coś zasiałem w Holmes Chapel, no bo skoro to dziewiąty tydzień, to wtedy byliśmy jeszcze u rodziców. I Chyba wiem nawet w którym momencie. I właśnie w tej chwili moje życie nabrało prawdziwego sensu.

3 komentarze: