Rozdział 10


           Od tygodnia przychodziłem do McDolanda, w którym jak się okazało pracuje owa blondynka, która w ostatnim tygodniu nieźle mnie załatwiła. Louis jak i reszta do dziś mi to wypominają i mają niezły ubaw. Ale mniejsza o to.
           -Jak zawsze usiadłem w rogu pomieszczenia, gdzie trudno jest mnie dostrzec, ale ja widziałem wszystko. w tym blond włosa dziewczynę, której imienia nie znam jeszcze, ale mam nadzieję poznać. Wiem, że zachowywałem się jak jakiś prześladowca, ale ta dziewczyna... no nie wiem zafascynowała mnie? Jest naszą fanką, a zachowała się tak naturalnie? Tak normalnie? Czy to właśnie to, mnie tak zainteresowało?
           Spojrzałem na wyświetlacz mojej dzwoniącej komórki, ale widząc imię mojej dziewczyny zignorowałem to i wrzuciłem urządzenie do mojej torby, którą miałem ze sobą, ale wcześniej wyciszyłem telefon, aby nie słyszeć natrętnie dzwoniącego urządzenia.
           Miałem ochotę podejść do lady i zagadać do owej blondynki, ale najzwyklej w świecie tchórzyłem. Tak. Ja Harry Styles tchórzyłem i bałem się zagadać do dziewczyny. Czy do Violet tez robiłem takie podchody? Stop! Żadnego myślenia o mojej natrętnej dziewczyny, która z każdym dniem irytowała mnie co raz to bardziej.
           -Noel! - usłyszałem jak jedna z nich woła którąś koleżanek.
           -Tak? - odpowiedziała o mój boże przenajświętszy, dziewczyna, która obserwuje od tygodnia. A więc ma na imię Noel? Piękne imię dla przepięknej dziewczyny. Dobra Styles zbastuj trochę!
           -Telefon do Ciebie - rzuciła tamta - Ponoć to ważne - Noel, blondynka, która mnie cholernie zafascynowała westchnęła, i udała się w stronę zaplecza, jak mniemam.
           Ja tym czasem skorzystałem z okazji, że nie ma jej w pobliżu podszedłem do lady i zamówiłem, drugiego już w tym dniu czekoladowego shake’a, którego wręcz uwielbiam.
           -Ona wie, że ją obserwujesz.
           -Słucham? - zapytałem udając, że nie mam pojęcia o czym ona do mnie mówi.
           -Przestań panie gwiazdka - sarknęła - Mamy oczy, no i monitoring, wskazała na kamery i telewizorki, które miały schowane tuż pod lada i mogły widzieć, każde miejsce w całym lokalu. Podkreślam w CAŁYM lokalu.
           -Od początku?
           -Yep - powiedziała - Szczerze mamy niezły ubaw z Ciebie - zaśmiała się miałem jej coś odpowiedzieć, ale nie zdążyłem - Noel, obsłuż pana - zamarłem na te słowa i jak boga kocham miałem ochotę zapaść się pod ziemię.
           -Więc co... oh pan od shake’a - powiedziała poważnie - Więc będzie to samo co tydzień temu, i co sześć dni temu i pięć, i...
           -Okej, okej załapałem - zaśmiała się tym samym wdzięcznym śmiechem, co równy tydzień temu - Chciałbym Cię przeprosić za moje zachowanie - zacząłem - Byłem zmęczony, po ledwo co skończonej trasie, chciałem posiedzieć w domu a moja dziewczyna...ehhh szkoda słów. Przepraszam - podniosłem na nią wzrok i spotkałem przepiękne brązowe tęczówki.
           -Wybaczone - odparła - Ja też przepraszam, powinnam była uważać, a byłam roztrzepana - wyciągnęła w moją stronę swoją malutką dłoń. W ogóle cała była malutka. Na moje oko miała z 155cm wzrostu.
           -Ile masz wzrostu? - palnąłem zanim pomyślałem - Przepraszam - czułem jak się czerwienie co rzadko mi się zdarza. Znów usłyszałem jej dźwięczny śmiech i spojrzałem na nią niepewnie.
           -Różne pytania zadawali mi mężczyźni, ale jeszcze nigdy nie o wzrost - rzuciła rozbawiona - 153 cm.
           -WoW to mniej niż obstawiałem!
           -A ile obstawiałeś?
           -155.
           -Cześć Skarbie - obok mnie usiadł wysoki chłopak, ale nie tak wysoki jak ja. Mógł mieć z 175 cm nie więcej. Więc do moich 183 cm trochu mu brakowało.
           -Hej - blondynka o imieniu Noel nachyliła się i złożyła namiętny pocałunek na ustach tego chłystka. A więc ma chłopaka? Kurwa!


           -Harry! - podniosłem głowę do góry i spojrzałem na moją żonę, która miała na sobie piżamę z Kubusiem Puchatkiem, która opinała się na jej już bardzo zaokrąglonym brzuszku - O czym myślałeś?
           -Pamiętasz nasz pierwsze spotkanie po tygodniu, od tego mało fajnego incydentu, gdy Cię oblałem moim shake’m?
           -Oczywiście, że pamiętam - wzruszyła ramionami.
           -Wtedy pierwszy raz spotkałem Twojego byłego i znienawidziłem go z całych sił. I to trwa po dziś dzień. Jakbym spotkał tego blondyna na ulicy to bym mu z dupy...
           -Blondyna? - zapytała i widziałem jak blada się robi - Harry nie mówiłam Ci, że Josh jest blondynem...
           -Yeah, no cóż... - podrapałem się nieporadnie po karku. Nie w taki sposób chciałem jej o tym powiedzieć - Tak jakby pamiętam wszystko?
           -Słucham?! - krzyknęła i usiadła na przeciw mnie - Jak to pamiętasz wszystko?!
           -No... - wziąłem głęboki wdech - Pamiętam. Wszystko. Dzień gdy wpadłem na Ciebie, tydzień gdy Cię obserwowałem, to jak zaprosiłem Cię na kawę - spojrzałem na nią - To jak się w Tobie zakochałem, to jak Ci się oświadczyłem. Wszystko - widziałem jak w jej oczach zbierają się łzy - Nie, nie, nie tylko nie płacz promyczku - od razu wstałem i podszedłem do niej. Odwróciłem jej krzesło w swoją stronę i przykucnąłem łapiąc ją za jej drobniutkie dłonie - Jest w porządku - ucałowałem je dłoń.
           -Kiedy?
           -Na wczorajszym koncercie jak mniemam? Nie wiem - wzruszyłem ramionami - Zemdlałem im na scenie, ból głowy był tak silny...
           -Zemdlałem? Ból głowy? O czym jeszcze nie wiem Harry?
           -Nie chciałem Cię martwić - szepnąłem - Chciałem Ci powiedzieć po porodzie - ułożyłem głowę na jej kolanach, a Noel od razu wplotła dłoń w moje włosy - Mmmmmmm zawsze to uwielbiałem.
           -Owszem - odpowiedziała - Zawsze.


           -Kurwa, Styles usiądź na dupie i siedź!
           -I Ty mnie nie wkurwiaj Zayn - warknąłem w jego stronę - Pogadamy za siedem miesięcy jak to Ty będziesz wydeptywał taką dziurę, gdy Perrie będzie rodzić - Tak, Perrie jest w ciąży, czego dowiedzieliśmy się właśnie dziś, i za skutkowało to tym, że Zayn zemdlał zaraz po wiadomości. Cienias.
           -Panie Styles? - odwróciłem się i spojrzałem na lekarza - Może się pan zobaczyć z żoną i dziećmi.
           -Dziećmi?
           -Żona nie mówiła tego panu? - zapytał i zaśmiał się - Głównym powodem wcześniejszego porodu było to, że to bliźnięta. Chłopiec i dziewczynka - śmiałem się z Zayna, a czułem, że zaraz zrobię to samo co on.


~*~
No i mamy dyszkę! Epilog pojawi się jutro, a w piątek ruszam z nowym blogiem :)
Pozdrawiam ;*

1 komentarz:

  1. Super fajny rozdział najlepsze jest to ze sobie przypomnial no to czekam na epilog pzdr Kinga

    OdpowiedzUsuń