Rozdział 8


           -Gówno mnie obchodzą wasze zasrane plany i terminy! - krzyknąłem na cały Tour Bus - Moja żona za tydzień będzie rodzić przez cesarskie cięcie od czego będzie tak naprawdę zależało życie mojej córki jak i żony, a Ty mi tu będziesz pieprzył o jakimś planogramie?! Dupę sobie mogę podetrzeć waszym jebanym planogramem! - byłem naprawdę wściekły i choćbym miał zachować się jak gówniarz i dać stąd drapaka to tak zrobię. Noel mnie potrzebuje i w tej chwili ona i nasza córka są najważniejsze niż jakieś koncerty, które z tyłkiem w palcu można przenieść - Łatwo było wam przenieść koncerty gdy byłem chory a trudno wam jest je przenieść teraz?! Nie obchodzi mnie to jak to zrobicie. Zgodziłem się na ta trasę tylko dlatego, że wtedy byłem pewny, że wrócę na poród Noel, teraz wiem, że nie wrócę bo z wiadomych względów będzie rodzić wcześniej i obiecałem jej, że tam będę więc tam kurwa jego jebana mać będę!!
           -Harry spokojnie - Lou ścisnęła moje ramie starając się mnie uspokoić - Zadzwonię do Simona i porozmawiam z nim okej? - wziąłem głęboki wdech i spojrzałem na stojącą przede mną kobietę - Idź do chłopaków i staraj się uspokoić ok? Pamiętaj, że za chwilę będzie dzwonić Noel i jeśli zorientuje się, że jesteś zdenerwowany to jej się udzieli, a nie chcemy by tak się stało prawda?
           -Prawda - znów wziąłem głęboki wdech - Dziękuję Lou.
           -Wiesz, że nie masz za co - odpowiedziała a ja ruszyłem do chłopaków tak jak kazała mi kobieta. Byłem naprawdę wściekły i musiałem się uspokoić zanim zadzwoni Noel. Nie chcę jej stresować bardziej niżeli trzeba. A w tej chwili nie trzeba, bo tak czy siak ja będę przy narodzinach naszego pierwszego i być może jedynego dziecka.
           Wszedłem do pomieszczenia, w którym siedzieli chłopaki i przysiadłem obok Niall’a. Złapałem za kubek z kawą Louis’a i napiłem się z niego, sporego łyka. Czułem ich wzrok na sobie, ale musiałem ochłonąć zanim się odezwę a oni o tym doskonale wiedzieli, dlatego zapewne się nie odezwali jeszcze nawet słowem odkąd tu wszedłem.
           -I jak? - w końcu ciszę przerwał Liam.
           -Nijak - odpowiedziałem - Nie chcą się zgodzić, ale Lou powiedziała, że zadzwoni do Simona i z nim pogada - westchnąłem - Ale czy coś załatwi czy też nie ja wracam jutro do Londynu a oni niech tu sobie łby urywają.
           -Wracamy z Tobą.
           -Co? - spojrzałem na każdego z nich - Jaja sobie robicie?
           -I tak nie zgramy gdy nie będzie Ciebie, więc po co mamy tu zostać - zaczął Zayn - Zresztą my tez chcemy tam być gdy jeden z nas zostanie ojcem - wzruszył ramionami - To nie jest byle co, nasza rodzina się powiększy do chuja pana Styles zostaniesz ojcem! - na jego słowa wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Tak Zayn potrafił rozluźnić atmosferę w najmniej oczekiwanym momencie, i teraz to zrobił. Zachował się tak jakby dopiero teraz do niego dotarło, że już za tydzień będę miał dziecko. A może tak właśnie było? Każdy do ciąży Noel podszedł na luzie i może właśnie dopiero do każdego z nas dochodzi, że to dziecko naprawdę za kilka dni pojawi się na świecie.


           -I co? - całą piątką zaatakowaliśmy Lou, która weszła do naszej garderoby - Co powiedział Simon? - byłem cholernie niecierpliwy i chciałem już wiedzieć co powiedział nasz główny menager.
           -No cóż... - wrrr ona to robi celowo! Jędza!
           -No mów że!!
          -Dobra, już dobra nie gorączkuj się już tak Styles - miałem ochotę przewrócić oczami, ale nie zrobiłem tego - Tak więc, dziś gracie ostatni koncert - zaczęła - Simon powiedział, że w ogóle nie ma opcji abyś był w trasie gdy urodzi Ci się dziecko i zapewne trzeba będzie być przy Noel - westchnęła - Macie wolne do końca roku.
           -Jest!! - wrzasnęliśmy wszyscy - Całe dwa miesiące wolnego - zawołał śpiewnie Niall. No tak. Mamy październik więc wychodzi na to, że całe dwa miesiące spędzę z Noel i naszą córeczką. To naprawdę wspaniałe.
           -Idę zadzwonić do Eleanor - powiedział Louis.
           -A ja do Perrie.
           -No to ja do Sophie.
           -Więc ja do Noel.
           -To ja zadzwonię do mamy - na słowa Niall’a wszyscy zaczęliśmy się śmiać. No bo tak, biedak wciąż jest sam, i nie widać by to mu przeszkadzało. Ma nas dookoła, a teraz będzie mógł rozpieszczać małą Lee Anne, co mnie zdecydowanie nie koniecznie się podoba bo to ja powinienem być tym, który będzie ją rozpieszczał. Chociaż chyba każdy z nas będzie ją rozpieszczał.


           -Dobrze, Skarbie muszę kończyć bo zaraz mamy koncert - powiedziałem do telefonu. Rozmawiałem z Noel już od dobrych trzech godzin i tematy nam się w ogóle nie kończyły. Gdy powiedziałem jej, że jutro wracam do Londynu, w jej głosie usłyszałem naprawdę szczerą radość jak i ulgę. Pewnie bała się, że nie będę mógł zjechać na czas do domu, ale nawet jakby nie wyrazili na to zgody, to już dziś po koncercie byłym na lotnisku. Miałbym gdzieś ich kary i głupie gadanie. Muszę i chcę być przy Noel, gdy nasza córeczka przyjedzie na świat - Kocham Cię promyczku.
           -I ja Ciebie - odpowiedziała - Udanego koncertu.
           -Dziękuję - cmoknąłem do telefonu - I do zobaczenia już jutro.
           -Tak. Pa - po tym rozłączyła się, a ja czułem jak już za nią tęsknie. Wszedłem do garderoby, gdzie siedziała już cała reszta, tylko mnie brakowało. Jak zawsze.
           -Wpadłeś do klopa czy jak? - na samym wejściu usłyszałem rozbawiony głos Louis’a. Pokazałem mu środkowego palca i zacząłem się przebierać w ciuchy przygotowane na koncert.


           Głowa bolała mnie co raz bardziej, a koncertu zostało jeszcze 30 minut. Nie byłem pewny czy tyle wytrzymam w tym hałasie, ponieważ ból naprawdę był przeraźliwie silny. Jeszcze takiego nie miałem.
           Stanąłem przy schodkach i podparłem się dłońmi na nich, czując jak ból wzrasta i robi mi się dziwnie słabo. Czarne plamy pojawiły się przed moimi oczami, a nogi zrobiły wiotkie jakby z gumy. Czułem tylko jak się przechylam, potem głośny wrzask i krzyk któregoś z chłopaków.
           -Harry!!


~*~
No i mamy 8 :) Jeszcze tylko 9,10, Epilog i koniec tego opowiadania :) Wtedy zacznę publikować Reality ruin my life :) I mam nadzieję, że ktoś będzie czytał moje nowe bazgrołki :)
Pozdrawiam ;*

1 komentarz:

  1. O cholera ale końcówka. ...niecierpliwie czekam na nexta pzdr Kinga

    OdpowiedzUsuń