Rozdział 9


           -Jak się czujesz stary? - do sali wszedł Louis - Lekarz nie chciał nam nic powiedzieć, dziad - chciałem się zaśmiać, ale naprawdę nie miałem siły. Na szprycowali mnie tymi wszystkimi lekami, i prześwietlili od czubka głowy po koniuszki paznokci u nóg. Ale w tej chwili jestem najszczęśliwszym facetem na ziemi nawet jeśli czuje się jak kupa gówien.
           -Ja pamiętam Lou - powiedziałem - Wszystko pamiętam - Louis zatrzymał się w pół kroku i spojrzał na mnie swoimi wielkimi niebieskimi oczami.
           -Ty mówisz serio?
           -Tak - odpowiedziałem - Nareszcie wszystko pamiętam, i jestem szczęśliwy ale zarazem też wściekły na samego siebie, za to co jej robiłem. Noel. Ona nie wie...
           -Stary my nie wiedzieliśmy to jak ona miała wiedzieć?
           -Chodzi o to, że nie, że jestem w szpitalu prawda?
           -Nie - odpowiedział- Woleliśmy jej nie mówić - kiwnąłem głową tylko - Kiedy Cię stąd wypuszczą?
           -W sumie zaraz, jak tylko skończy się kroplówka - westchnąłem, patrząc na woreczek z przezroczystym płynem, który był prawie, że pełny - Weź to kurwa podkręć bo mnie tu ranek zastanie - rzuciłem do przyjaciela, gdy widziałem jak mozolnie te krople kapią, co doprowadzało mnie do szału. Louis zaśmiał się, ale podkręcił to dziadostwo, które zaczęło spływać o wiele szybciej, na co ja odetchnąłem z ulgą - Nie cierpię szpitali. Zwłaszcza teraz gdy wszystko wróciło.
           -Wiem - odpowiedział - Kiedy powiesz Noel?
           -Nie wiem - westchnąłem i syknąłem gdy poczułem ukłuci bólu w głowie - Boję się, jej o tym powiedzieć.
           -Zwariowałeś?! - krzyknął na co posłałem mu wściekłe spojrzenie - Przepraszam - szepnął - Ale Harry, Noel jest tą osobą, która czekała na to najdłużej. Chcesz jej odebrać to szczęście? - nie mówiłem nic przez chwilę, przetwarzając słowa Lou - Zrobisz jak uważasz, ale uważam, że powinna wiedzieć. Ma do tego pełne prawo.
           -Muszę najpierw oswoić się z tym sam ze sobą.


           Wpatrywałem się w nocne niebo, siedząc przy oknie. Tak po prawdzie nic nie było widać, ale zawsze wpatrywałem się w samolotowe okno, gdy lecieliśmy tysiące kilometrów nad ziemią. Innych przeraża latanie samolotem - Noel to przeraża - ale nie mnie. Ja to uwielbiam. To mnie uspokaja i pozwala zebrać myśli. Tak jest tym razem. To wszystko spadło na mnie tak nagle. Wszystkie wspomnienia wróciły do mnie. Wróciło do mnie to jak poznałem Noel. Na samo wspomnienie tego uśmiechnąłem się jak głupi do sera.

           Nie miałem ochoty nigdzie dziś wychodzić, ale Violet uparła się jak osioł, na to wyjście z resztą. Ja naprawdę byłem zmęczony i chciałem spędzić ten dzień ze swoją dziewczyną w domu, w spokoju, siedząc na kanapie i może oglądać jakiś łzawy film, ale nie! Bo wielka Violet Kreen musi wyjść właśnie dziś i pieprzyć te głupoty z dziewczynami!
           -Harry pośpiesz się! - warknąłem zły stojąc przed lustrem, ale wcale nie miałem zamiaru się śpieszyć - Harry!
           -Kurwa! - również wrzasnąłem i wyszedłem z łazienki prawie, ze uderzając blondynkę drzwiami - Zadowolona?!
           -O co Ci chodzi? - zapytała marszcząc w złości brwi.
           -Gdybyś mnie choć przez chwilę wysłuchała to byś wiedziała - syknąłem w jej kierunku - Czekam na dole - po tych słowach wyszedłem, słysząc jeszcze prasknięcie dziewczyny. Ona naprawdę zaczynała mnie irytować, a nie powinno tak byc prawda? Dlaczego nie może być jak dawniej? Dlaczego nie mogę się cieszyć z obecności Violet obok siebie? Czy to uczucie się już wypala? Przecież byłem z nią taki szczęśliwy. Taki zakochany. Jeszcze dwa miesiące temu myślałem o tym aby jej się oświadczyć a teraz co? Teraz najlepiej zamknąłbym się w pokoju z dala od tej blondynki, która właśnie wyszła z budynku i podeszła do samochodu, w który ja zdążyłem już się usadowić.

           Umówiliśmy się z resztą w McDonaldzie, czego byłem niemal pewny, że był to pomysł Niall’a, bo tylko on mógł zaproponować takie miejsce spotkania.
           Wysiadłem z samochodu, nie fatygując się nawet aby otworzyć drzwi Violet, jak zawsze miałem to w zwyczaju. Niech blondynka wie, że jestem na nią zły. Nie. Ja jestem nieziemsko wkurwiony.
           Zaraz po przekroczeniu progu usłyszałem donośny śmiech Irlandczyka, gdzieś z lewej strony więc, wiedziałem gdzie się udać w razie czego, gdy już zamówię to co chcę.
           -Poproszę czekoladowego Shake’a - powiedziałem gdy nadeszła moja kolej - Dzięki - zapłaciłem i ruszyłem w stronę znajomych, ale nie dotarłem tam ponieważ poczułem jak coś, a raczej ktoś odbija się ode mnie, a mój shake spokojnie sobie wylądował, jak się okazało na niskiej blondynce, która pisnęła i odskoczyła ode mnie - Patrz jak idziesz! - warknąłem na nią wściekły. Wszystko mnie dziś w kurwia i to wybitnie! - Przez Ciebie straciłem swojego shake’a!
           -A ja straciłam moją ulubioną koszulkę! - odpyskowała mi - I wielkie mi halo odkupię Ci tego shake’a - odeszła ode mnie podchodząc do lady, za którą stała ta sama dziewczyna, która mnie obsługiwała. Wzruszyłem ramionami i podszłem do stolika, przy którym już wszyscy siedzieli, wraz z ofukaną Violet.
           Usiadłem obok niej i nie odzywałem się ani słowem. nie miałem ochoty na to spotkanie, więc nie mam zamiaru się udzielać.
           Nagle obok mnie stanęła ta dziewczyna, która na mnie wpadła i trzymała w dłoni czekoladowego shake’a.
           -Przyszłam wyrównać rachunki - powiedziała patrząc na mnie.
           -Słucham? Jakie rach... - nie dokończyłem zdania ponieważ poczułem, jak zimny napój zostaje wylany na moją koszulę i spływa po niej na moje spodnie, na co cała reszta wybucha śmiechem.
           -Właśnie tych - mówi słodkim głosem i odchodzi od naszego stolika, zostawiając mnie tyle co we wściekłości co w zdziwieniu. Czy ta dziewczyna nie wie kim jestem? Nie czyta gazet? Nie ogląda tv? Nie słucha radia?
           -Lubię Cię! - krzyczy w jej kierunku Niall, na co ja odwracam się w tamtą stronę i widzę jej cudowny i szczery uśmiecha a w jej oczach tańczą rozbawione iskierki.
           -Ja was też! - odkszykuje i podnosi w górę, torbę z naszymi podobiznami, na co ja jęknąłem w duchu. Świetnie własna fanka mnie tak urządziła.
           -Normalnie w życiu tego nie zapomnę! - śmieje się Zayn, a reszta mu wtóruje. Oprócz mnie i wściekłej Violet siedzącej obok.


           -Harry! - spojrzałem na Liam’a siedzącego obok mnie - Zapnij pasy, zaraz lądujemy - kiwnąłem głową i zapiąłem pasy. Na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech, ponieważ już za niedługo zobaczę Moją Noel. Moją żonę. Moją miłość. Mój świat.


~*~
Tadam! I mamy rozdział 9! Co raz bliżej końca tej historii moi drodzy :) Niestety, ale wszystko ma swój początek jak i koniec i ta historia będzie miała swój koniec już za równiutkie dwa odcinki :)
Mam nadzieję, że wam się podobał ten rozdział :)
Pozdrawiam ;*

3 komentarze: