Rozdział 5


           Okryłem się bardziej kocem, kaszląc i siedząc na kanapie w Tour Busie. Simon był wściekły na chłopaków, gdy dowiedział się o ich żarcie. I to nie ja byłem tym, który o tym powiedział,a Louis sam się przyznał a reszta go poparła. W tej chwili siedzą na antybiotykach i trasa przesunięta jest na za dwa tygodnie, ale śmiesznym bym był gdyby całe mangament zrobił nam wolne. Już oni postarali się o to aby załatać tą lukę, którą spowodowała moją choroba nie z mojej winy rzecz jasna.
           -Jak się czujesz? - spojrzałem na stojącego nade mną Liam’a i kichnąłem głośno - Okej nie musisz mówić - odpowiedział - Zrobię Ci mleka z miodem i czosnkiem - skrzywiłem się na samą myśl o tej recepturze, ale wiedziałem, że Liam jest zdolny wlać mi to do gardła na siłę, więc wolałem już wypić to sam dobrowolnie - Louis ma mega wyrzuty sumienia, z powodu żartu - Przewróciłem oczami i zacząłem kaszleć.
           -Stało się - zachrypiałem na co Liam się skrzywił - Wykuruje się, ale następnym razem niech trzyma swoje głupie żarty z dala ode mnie. Albo niech użyje ciepłej wody - przyjaciel zaśmiał się i zgasił palnik, gdy mleko zaczęło się gotować - Naprawdę muszę to wypić?
           -Musisz - odpowiedział i z szafki nad mini lodówka wyjął słoik z miodem - Wiem, że to jest ohydne, bo sam nie raz to piłem, ale pomaga przecież wiesz.
           -Wiem - odpowiedziałem - Ale krzywić i psioczyć mogę?
           -Możesz - zamieszał w kubku i z szuflady wyjął jeden ząbek czosnku. Z drugiej szafki wyjął tarkę, a z szafki koło kuchenki wyjął salaterkę. Naprawdę mamy takie rzeczy w Tour Busie? No chyba, że zaopatrzyli się to gdy się rozchorowałem w co wątpię... chociaż? Ostatnie trzy dni praktycznie przespałem, także mogły ominąć mnie jakieś większe zakupy prawda? Nieważne - Proszę - podsunął mi pod nos, który zmarszczyłem kubek z parującą miksturą, które nie cierpiałem.
           -Naprawdę muszę?
           -Musisz - powiedział - No już Styles! Nie bądź baba!
           -Wal się Payne! - warknąłem w jego kierunku, ale posłusznie upiłem delikatnie małego łyczka, by nie poparzyć się przypadkiem - Ohyda - mruknąłem - To powinno być zakazane - upiłem kolejny łyk - W ogóle czy nie mam zabronione pić i jeść gorących rzeczy?
           -Nie marudź tylko pij - sapnął.
           -Hej! Przed chwilą powiedziałeś, że mogę psioczyć!
           -Cześć ludziska! - do pomieszczenia wszedł Louis - Co tam masz? - nachylił się nad moim ramieniem zaglądając do kubka - Fuuuuj!
           -Taaa - powiedziałem - To fuuuuj mam zafundowane tylko dzięki Tobie stary.
           -No przecież przeprosiłem no! - fuknął obrażony i usiadł na przeciw mnie z założonymi rękami na piersi - Ile będziesz mi to wypominał?
           -Oj uwierz, jeszcze trochę.
           -Dziad - wystawił język w moją stronę. I ten o to człowiek ma dwadzieścia osiem lat. Ale wiek to tylko liczba jak on to mówi - Payno robisz może kawę przypadkiem?
           -Może przypadkiem tak - odpowiedział.
           -Kocham Cię!
           -Mam się obawiać?
           -Obawiać czego? - Zayn ziewnął i usiadł obok mnie - No więc?
           -Lou właśnie wyznał mu miłość - powiedziałem.
           -Oooo stary obawiać to Ty się musisz, ale tylko Eleanor - zaśmialiśmy się wszyscy z tego. Chory czy nie, z tymi świrami nigdy nie jest nudno. Nie żebym ja był normalny, rzecz jasna.
           -Kurwa mać! Tomlinson jesteś martwy! - spojrzeliśmy na Louisa, na co ten tylko wzruszył ramionami i upił spokojnie łyk kawy. Tak, to jest normalny dzień w One Direction.


           -Przesunęliście trasę o dwa tygodnie. Dlaczego? - zapytała dziennikarka na co ja przewróciłem oczami. No bo sorry, czy ona nie widzi jak ja wyglądam?
           -Czy widzisz jak wygląda Harry? - zapytał Niall, na co ona spojrzała na mnie - Czy Ty byłabyś w takim stanie pracować?
           -Oczywiście, że nie.
           -No właśnie - dokończył blondyn. Nie lubiliśmy akurat tej dziennikarki. Albo była naprawdę tępa, albo tylko taką udawała.
           -Harry! - pisnęła i odwróciła się w moją stronę - Ponoć, Twoja żona jest w ciąży. Opowiedz o tym więcej.
           -Wybacz, ale to wywiad na temat naszej trasy koncertowej a nie na temat życia osobistego.
           -Ale powiedzieć chyba może co nie?
           -Nie nie mogę - odpowiedziałem i zmrużyłem na nią oczy co było oznaką, że zaczynam się denerwować i lepiej nie drążyć czegoś co mi się nie podoba. A rozmawianie publicznie na temat ciąży Noel nie podobało mi się. To jest nasza prywatna sprawa i cały świat wiedzieć nie musi. Nie teraz. Najlepiej nigdy. Do końca wywiadu natrętna dziennikarka trzymała się z dala ode mnie i o nic nie pytała, za co byłem wdzięczny, bo mógłbym powiedzieć o parę słów za dużo i znów byłby dym jakich mało, tak jak kiedyś. Tak jak tuż po tym jak zaręczyłem się z Noel.
           -Hazz - spojrzałem w górę na stojącego nade mną Lou - Już koniec, chodź - wstałem z kanapy, która muszę przyznać była bardzo wygodna, i ruszyłem za Louisem za kulisy, gdzie była nasza garderoba - Musisz zażyć leki.
           -Ohyda - powiedziałem i weszliśmy do klaustrofobicznie małego pomieszczenia. Nie lubiłem tego typu pomieszczeń. Nie czułem się w nich komfortowo - Mamy coś jeszcze w planach czy jesteśmy już wolni?
           -Wolni - odpowiedział Niall i zarzucił na siebie swoją kurtkę.
           -To dobrze bo łeb mi zaczyna pękać.
           -Wszystko ok? - Liam spojrzał na mnie - Ostatnio co raz częściej boli Cię głowa. Może warto pójść na kontrolę?
           -Jeśli nie będzie mijać to pójdę - powiedziałem - Na razie da się to przeżyć - Lou patrzył na mnie niepewnie jakby się czegoś obawiał, ale machnąłem tylko na niego ręką i wziąłem te ohydne lekarstwa, które jakby nie patrzeć pomagały mi i mam nadzieję, że już za jakieś trzy dni będę czuł się znacznie lepiej - Wrócimy do hotelu i idę spać - zarzuciłem na siebie kurtkę, szalik i czapkę po czym wyszedłem za resztą z garderoby i ruszyliśmy w stronę wyjścia.


           Leżałem w hotelowym łóżku, opatulony kołdrą pod same uszy, a w palcach obracałem telefon. Od godziny przymierzam się, żeby zadzwonić do Noel, ale panicznie się tego boję. Boje się, że nie odbierze, że ie będzie chciała ze mną rozmawiać a co najważniejsze, że nie przeczytała listu, który jej napisałem. Albo co gorsza, że przeczytała, ale nic to nie zmieni.
           Nie zastanawiając się dłużej wcisnąłem zieloną słuchawkę na ekranie i przyłożyłem telefon do ucha. Wóz, albo przewóz. Albo odbierze albo nie. Albo ją odzyskam, albo...
           -Słucham?

2 komentarze:

  1. Tak odebrała walcz Harry :-D czekam na nexta pzdr Kinga

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG! Chwilę mnie nie było, a tu akcja idzie jak burza!
    Podoba mi się perspektywa Harry'ego.
    Rozumiem jego punkt widzenia względem Noel, ale z drugiej strony wiem co ona czuje i jestem rozdarta.
    Oby ten ból głowy nie okazał się niczym poważnym, a tak niestety przeczuwam...
    Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń