Rozdział 4


           -Jesteś tego pewna Noel? - staliśmy właśnie z Lou pod kancelarią prawniczą, do której mieliśmy za chwilę wejść - Jeszcze możesz się wycofać.
           -Niczego nie jestem pewna Louis, ale nie chcę też już trwać w tym małżeństwie. Wytrwałam trzy cudowne lata i tylko te trzy lata chce pamiętać. Nie chcę za to pamiętać ostatnich pięciu miesięcy, prawie sześciu można już powiedzieć - powiedziałam i ścisnęłam mocniej dłoń przyjaciela - Chodźmy - ruszyliśmy schodami do wejścia. Czy byłam na to gotowa? Oczywiście, że nie, ale w tej chwili to było dla mnie jedynym rozwiązaniem. Harry mnie nie pamięta, nie ma zamiaru nawet walczyć o wspomnienia, które utracił, a do tego nie jest już moim Harrym. Jest dla mnie całkowicie obcym mężczyzną. Nie jest tym, w którym tak szalenie się zakochałam i dla, którego rzuciłam mojego wieloletniego chłopaka. Czy żałuję tego, że byłam z Harrym? Zdecydowanie nie. Małżeństwo z nim było najlepszym co mnie w życiu spotkało. Najlepsze cztery lata mojego życia. Rok cudownego związku i trzy lata jeszcze bardziej wspaniałego małżeństwa. Ale to już się skończyło. To się nie skończyło kilka dni temu, z chwilą gdy zostałam uderzona przez swojego jeszcze męża. To się skończyło z chwilą tego pamiętnego wypadku, który zmienił moje całe życie i odebrał moje szczęście. Już to mówiłam, ale powtórzę. Rzeczywistość zrujnowała moje życie. Życie i szczęście, które miałam przy Harrym.


           -A więc wszystko ustalone - pan Helman podał mi swoją dłoń, i delikatnie potrząsnął moją - Co prawda nie sądziłem, że spotkam się z Tobą w takich okolicznościach Noel, ale cóż, życie potrafi nas zaskakiwać - uśmiechnęłam się smutno w jego kierunku i stanęłam obok Louis’a - Papiery powinny przyjść do Ciebie jak i Harry’ego w ciągu trzech góra czterech tygodni.
           -Rozumiem. Dziękuję - powiedziałam i podeszliśmy z Lou do drzwi - W takim razie do zobaczenia - kiwnęłam głową i wyszłam z gabinetu. Miałam ochotę się rozpłakać jak małe dziecko, ale dwa dni wcześniej wypłakałam za wiele. W sumie w ciągu prawie sześciu miesięcy wypłakałam za wiele. Już dość tego - Pójdziemy na lody?
           -No pewnie! - Louis klasnął w dłonie i podskoczył w miejscu jak pięcioletnie dziecko - Na lody zawsze mam ochotę i chęci - zaśmiałam się i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Potrzebowałam oderwania się od tego wszystkiego. Potrzebowałam chwili beztroski i wiedziałam, że Lou jak i reszta mi ją da.
           -Zadzwonisz po resztę? - zapytałam - I spotkamy się w naszej lodziarni?
           -Nie ma problemu.


           -Ej! Masz swoje ty zdradliwa małpo! - zaśmialiśmy się wszyscy głośno - Zostaw to! To moje! Nie wolno!! Zayn! - Niall zdzielił mulata po łapach za to, że podbierał jego frytki. Niall jest łagodnym człowiekiem, ale jeśli chodzi o jego jedzenie to zamienia się w bestię.
           -Jak miło! Przyjacielskie spotkanie. Pozwólcie, że dołączę - spięłam się cała i przysunęłam się bardziej do Liam’a i Sophie. Co on tu u licha robi? I skąd wiedział, że tu będziemy?
           -Co tu robisz Harry?
           -Obecnie siedzę? - czułam jak jego wzrok zatrzymuje się na mnie - Oh, dajcie spokój, przecież nic złego nie robię - Violet! Dołącz do nas.
           -To są kurwa jakieś żarty! - Perrie krzyknęła i podniosła się ze swojego miejsca - Mówisz serio Styles?
           -Kochanie, nie warto...
           -Nie wtrącaj się Zayn! - wrzasnęła a mulat odpuścił - Olewasz Noel, która jest TWOJĄ żoną, spotykasz się ze swoją byłą, której nie chcemy tu swoją drogą, robisz jej aferę o coś czego nie zrobiła, bijesz ją a teraz dosiadasz się tu do nas na dodatek mając przy boku swoją byłą?! Co jest kurwa z Tobą nie tak?! Gdzie podział się ten stary zakochany po uszy Harry?! I nie wpieprzaj mi tu bajki o zaniku pamięci, bo jakbyś chciał i się starał to może odzyskał byś chociaż część wspomnień! Więc jeśli masz na celu krzywdzenie Noel bardziej to podnieś stąd te swoje dupsko i spłyń!! - w całej restauracji zapanowała cisza, którą przerywał tylko dźwięk wiatraka stojącego przy kasie. Nie miałam odwagi podnieść wzroku i spojrzeć co się dzieje dookoła.
           -Violet, wracaj do domu - usłyszałam głos Harry’ego - Dziś spędzam dzień z przyjaciółmi.
           -Słucham?!
           -Powiedziałem.Że.Masz.Iść.Do.Domu.Już! - blondynka prychnęła, ale posłusznie opuściła lokal, a ja wciąż wpatrywałam się w pucharek z moimi lodami. Miałam ten dzień spędzić miło z przyjaciółmi. Miałam nie myśleć, zapomnieć choć na kilka godzin, ale jak widać, nie da się. Nie da się bo Harry nie daje o sobie zapomnieć. Ale uda mi się w końcu. Jeszcze tylko miesiąc, a będę wolna, wtedy spakuje się i wyjadę stąd. Wrócę do domu i tam zacznę wszystko od nowa.
           -Harry, co Ty robisz? - zapytał Niall wpatrując się w niego.
           -Chcę spędzić czas z przyjaciółmi i MOJĄ żoną.
           -Już niedługo - powiedziała Perrie a ja wstrzymałam oddech na jej słowa. Zerknęłam w stronę Harry’ego, który ze zmarszczonymi brwiami przyglądał się jej.
           -Co chciałaś przez to powiedzieć?
           -Ależ nic - odpowiedziała i uśmiechnęła się sztucznie - Idę jeszcze po lody, chce ktoś? - podniosłam rękę w górę, widząc, że moje poprzednia porcja sie rozpuściła całkowicie, ale nie lubiłam takiej papki - Ok - złapała za mój pucharek i odeszła od naszego stolika. I miłą atmosferę trafił szlag.


***

Wiem, że rozdział bardzo króciutki, ale ledwo co udało mi się wykrzesać to o to co tu jest, a nie chciałam dłużej trzymać was bez rozdziału. Może 5 uda mi się napisać o wiele dłuższą i ciekawszą, bo 4 to przysłowiowe flaki z olejem.
Pozdrawiam ;*

3 komentarze:

  1. Super opowiadanie !!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie się podoba. Chociaż żałuję, że taki krótki. Pozdrawiam Kat

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jest nudno! Rozdział jest świetny, ale dobija mnie czekanie na to, co dalej się stanie. Cholernie jestem ciekawa next'a!
    Wgl Harry i stwierdzenie " MOJA żona"! Padłam!
    Kurdę, tak ciężko jest rozgryźć tą sytuację i nie można nic przewidzieć więc tym bardziej frustrujące jest czekanie na ciąg dalszy.
    Czekam bardzo niecierpliwie na nr 5 i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń